Rozszerzamy dietę!
You either love it or hate it :)
W naszym pierwszym wyprawkowym wpisie wspomniałyśmy o tym, że w naszej pracy bardzo często rozmawiamy z mamami na różne dzieciowe tematy. Rozszerzanie diety jest jednym z tych budzących największe emocje. Jedne mamy mile go wspominją, a dla innych jest traumą. Ja czekałam na ten moment chyba jeszcze zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży ;) Jako wielka pasjonatka jedzenia i gotowania wiedziałam, że będzie do cudowna przygoda! I tak też było!
Zapraszam was do lektury drugiego artykuły Hani! — Dominika mama Antosia 19m
Pić, jeść, spać…
Jedzenie i sen — te dwa podstawowe parametry są od momentu przyjścia dziecka na świat determinantami dobowego rytmu funkcjonowania nie tylko maluszka. Często również mamy, a niekiedy całej rodziny. Od tego, czy i w jakim tempie noworodek przybiera na wadze, zależy przecież tak wiele. Każda z nas pamięta stres przed każdym ważeniem w pierwszych tygodniach życia dziecka. Nic więc dziwnego, że rozszerzanie diety niemowlaka jest jednym z najbardziej stresujących doświadczeń wczesnego macierzyństwa.
Kiedy?
Niezależnie od tego, czy karmimy piersią, mlekiem modyfikowanym, czy w sposób mieszany, zgodnie z zaleceniami WHO po 6 miesiącu, każda z nas powinna zacząć rozszerzać dietę swojej pociechy. Do 6 miesiąca podstawą diety niemowlaka ma być wyłącznie mleko mamy i/lub mleko modyfikowane, a do 12 miesiąca życia mleko powinno być podstawą diety. Ale co, jeśli dziecko jeszcze nie siedzi samodzielnie? Zacznijmy od proponowania mu przekąsek na naszych kolanach — bujaczki i inne gadżety, w których dziecko półsiedzi, choć wydają się odpowiednie, mogą być niebezpieczne — sprzyjają zadławieniu się.
Zalecenia te są proste i jednoznaczne, ale pytanie „kiedy” jest o wiele trudniejsze w kontekście dobowego rytmu funkcjonowania niemowlaka. Na początku, kiedy nasz półroczniak robi jeszcze 2 czy 3 drzemki w ciągu dnia, wyzwaniem jest wkomponowanie w karmienia mlekiem i sen, tych nowych, dodatkowych posiłków. Zatem kiedy je podawać? Najlepiej robić to po karmieniu — ok. 30–40 minut, do 12 miesiąca życia zaleca się karmienie dziecka piersią na żądanie (a mieszanką zgodnie z zaleceniami pediatry) i nie powinno się zastępować posiłków mlecznych tymi nowymi — stałymi.
Pytanie „kiedy” w kontekście rozszerzania diety dotyczy również tego, co i kiedy podawać dziecku do jedzenia. To od nas zależy, czy będziemy trzymały się określonego harmonogramu żywienia zgodnie, z którym będziemy wprowadzały określone produkty do diety niemowlaka w ściśle określonym czasie, czy też pozostawimy sobie w tej kwestii pewną swobodę, polegając na obserwowaniu reakcji dziecka. Niezależnie od tego, co wybierzemy, na początku warto wprowadzać pojedyncze owoce lub warzywa, a dopiero później, stopniowo posiłki dwu i więcej składnikowe. Dzięki temu będziemy w stanie wychwycić każdą niepożądaną reakcję dziecka na dany produkt.
Jak?
BLW czy łyżeczka — oto jest pytanie, które zadaje sobie każda mama. BLW — z angielskiego „Baby- Led Weaning” to metoda, która zakłada wybór dziecka i zaangażowanie go w proces karmienia od samego początku rozszerzania diety. W praktyce oznacza to, że podajemy dziecku jedzenie, które jest w stanie chwycić (pomijając etap papek i karmienia łyżeczką). To maluch decyduje co zje, czy zje i ile zje, a mama jedynie asystuje w poznawaniu nowego, pysznego świata. Wybór BLW nie oznacza oczywiście absolutnej rezygnacji z posługiwania się łyżeczką, przy kaszce czy zupce trudno będzie się bez niej obyć. Dla mnie osobiście BLW to sposób myślenia o karmieniu synka, a nie to, czym Leoś je dany posiłek. Staram się dawać mu jak najwięcej swobody i reagować na jego zmieniające się potrzeby. Zaczynaliśmy od BLW, ale po około 3 miesiącach okazało się, że synek nie chce chwytać jedzenia i akceptuje tylko kiedy ja podaję mu je do buzi ręką. Kilka dni później był już zainteresowany wyłącznie jedzeniem łyżeczką. Teraz (ma 11 miesięcy) znowu zaczął używać swoich paluszków, ale tylko kiedy je ulubione potrawy. Dlatego niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na BLW czy tradycyjne karmienie — obserwujmy reakcje dziecka i pozwólmy mu decydować czy, ile i jak zje.
Pytanie „jak” dotyczy także kwestii technicznych i tu pojawia się szeroki temat gadżetów, które mają ułatwić nam rozszerzanie diety. Jeśli dziecko jeszcze nie siedzi, możemy poczekać z zakupem krzesełka do karmienia. Niezależnie od tego, czy wybierzemy najtańszy plastikowy model, który łatwo spłuczemy pod prysznicem, czy droższy, który posłuży przez lata, pamiętajmy o podnóżku, który zapewni prawidłową postawę w czasie siedzenia. Bardzo przydatne są też wszelkie śliniaki — osobiście polecam te silikonowe z kieszonką i pełne z rękawami, które łatwo da się spłukać pod kranem i wysuszyć. Jeśli chcemy zadbać o podłogę, warto pod krzesełko podłożyć matę, z której łatwo zbierzemy pozostałości jedzenia. Bardzo wygodne w użyciu dla mamy i dziecka są silikonowe naczynia. Pierwsza łyżeczka powinna być płaska, by dziecku łatwo było ściągnąć z niej pokarm ustami. Żeby je tego nauczyć nie powinniśmy wkładać łyżeczki z jedzeniem do buzi, ale jedynie zbliżać ją i czekać aż maluszek sam ściągnie z niej jedzenie. Dla zgryzu dobrze od początku proponować samodzielne picie z kubeczka — są takie, których zawartość trudniej jest wylać. Z innymi zakupami warto poczekać aż poznamy preferencje i zwyczaje jedzeniowe naszej pociechy.
Ile?
Niemowlak po 6 miesiącu życia powinien dostawać (niekoniecznie spożywać) produkty uzupełniające 2–3 razy dziennie. Po 9 miesiącu liczba posiłków uzupełniających powinna wzrosnąć do 3–4. Tyle samo może jeść w drugim roku życia, po którym przechodzimy płynnie do rekomendowanych także dla dorosłych — 5 posiłków dziennie. Kluczem w kwestii ilości jest słowo „proponujemy” — tyle posiłków powinniśmy proponować naszemu dziecku, decyzja czy i ile zje należy do niego.
„Nic nie może przecież wiecznie trwać…”
To cytat z piosenki ukochanej przez moją mamę Anny Jantar i hasło mojego macierzyństwa. Na rozszerzanie diety malucha nałoży się wiele zmiennych, które sprawią, że to, co dotąd się sprawdzało, z dnia na dzień przestanie. Upał, urlop, posiłek w restauracji, inne, niż zwykle krzesełko do karmienia lub jego brak, ząbkowanie, niewyspanie, szczepienie, skok rozwojowy — to tylko niektóre czynniki, które mogą sprawić, że dziecko nie będzie chciało jeść w ogóle, albo zje znacznie mniej, niż zwykle i tylko to, co naprawdę lubi. Co robić? Nie wpadać w panikę, choć trudno zapanować nad emocjami, kiedy dziecko konsekwentnie odmawia posiłku, pamiętajmy, że dziecko wie i kiedy będzie naprawdę głodne, na pewno zje.
Hania, mama Leosia
LUZ LUZ LUZ
Na koniec słowo od mamy 19 miesięcznego niekiedyś smakosza — z perspektywy czasu uważam, że zorszerzanie diety było naprawdę super momentem. Antek wszystkiego bardzo chętnie próbował. Gotowanie i jedzenie było dla nas przyjemnością. Schody zaczęły się ok 14 m.ż kiedy do naszej kuchni zawitała neofobia… Zapewne, większość mam starszaków wie o co z tym chodzi w praktyce… Ten skomplikowany temat zostawiam na osobny artykuł, ale apeluje do wszyskich mam zaczynających przygodę ze stałymi posiłkami o jak najwięcej LUZU i cieszenie się chwilą. A jeśli bardzo boicie się, że wasze maleństwo zacznie się dławić i nie będziecie wiedziały jak mu pomóc- polecam zorganizowanie kursu pierwszej pomocy dla całej rodziny. My tak zrobiliśmy i dzięki temu nie stresowałam się, gdy posiłek serwował ktoś inny niż my.
Jak wyglądało rpzszerzanie diety w waszym przypadku? Zapraszamy do dyskusji pod postem na naszym instagramie.
Dominika z Twice Upon a Time